
Nazywam się Karol Długosz i jestem pasjonatem zdrowia oraz aktywności fizycznej.
Jako trener personalny i magister fizjoterapii, posiadam szeroką wiedzę oraz doświadczenie, które pozwalają mi skutecznie wspierać moich klientów w dążeniu do ich celów. Dodatkowo, jestem fizjoterapeutą stomatologicznym oraz właścicielem Joy Studio, miejsca stworzonego z myślą o kompleksowej opiece nad sylwetką i zdrowiem.
Każdy z nas ma prawo do szczęścia, z którego bardzo często sami się okradamy albo pochopnie rezygnujemy.
Nazywam się Karol Długosz i...
...od kilku lat zawodowo pomagam ludziom walczyć z otyłością, poprawić stan zdrowia i uzyskać wymarzoną sylwetkę.
Zdecydowałem się podążać w życiu tą ścieżką, ponieważ sam niegdyś byłem osobą mocno otyłą, borykającą się z ogromnymi problemami zdrowotnymi i głęboką depresją.
Dzięki ciężkiej, kilkuletniej pracy udało mi się odmienić swoje życie o 180 stopni i znacząco poprawić stan swojego zdrowia.
Mówię szczerze, z głębi serca, odsłaniając wiele moich słabości i problemów, ponieważ mam nadzieję, że moja historia przekona Cię do podjęcia walki o realizację swoich marzeń – niezależnie od tego, czego one dotyczą.
Od najmłodszych lat byłem bardzo szczupłym dzieckiem z anemią. W rodzinie często przezywano mnie Karolek niejadek, ponieważ było bardzo trudno nakłonić mnie do jedzenia.
Byłem alergikiem, bardzo często łapałem infekcje – lekarze przepisywali mi mnóstwo antybiotyków. Odporność mojego organizmu była coraz słabsza, więc dużo czasu musiałem spędzać w domu.
Teraz zapewne nie byłby to aż taki problem - jest przecież mnóstwo kanałów w TV, Netflix, Youtube, konsole, gry, komputery i “internety”. Niestety wtedy realia wyglądały inaczej, i jak dziecko było "uziemione" w domu to główną atrakcją były ewentualne odwiedziny kolegów - oczywiście, rodzice bali się wysyłać swoje pociechy do kogoś kto jest chory, żeby one również nie złapały infekcji.
W tym momencie nie działo się jeszcze nic specjalnego - po prostu chorowałem częściej niż inne dzieci. Aż tu nagle...
Jak miałem 10 lat stało się coś, co na zawsze zmieniło moje dalsze życie. Zacząłem gwałtownie przybierać na wadze. Bez wprowadzania żadnych zmian w dotychczasowych nawykach żywieniowych, przytyłem prawie 20 kg w bardzo krótkim okresie czasu.
Już jako małe dziecko byłem bardzo wrażliwy i nieśmiały, a gdy nagle ze szczupłego chłopca zamieniłem się w chodzącą kluskę (z czym nie mogłem się pogodzić) totalnie zamknąłem się w sobie.
Dodatkowo, przez częste choroby i ciągły ból głowy, prawie nie chodziłem do szkoły, za to regularnie odwiedzałem lekarzy, którzy poza kolejnym antybiotykiem nic innego nie potrafili wymyślić.
W wyniku ciągłego siedzenia w domu coraz bardziej izolowałem się od ludzi, uciekając od problemów. Totalnie nie akceptowałem swojego wyglądu i nikt nie potrafił mi pomóc.
Jak już wspomniałem - dorastałem w czasach, gdy nie było jeszcze powszechnego dostępu do internetu, tabletów, smartfonów itd. a większość czasu dzieci spędzały aktywnie na podwórku.
Potrafiłem grać po 5 - 6 godzin dziennie. Taki tryb życia z krótkimi przerwami prowadziłem przez wiele miesięcy.
Zamiatanie problemów pod dywan i udawanie, że ich nie ma tylko je pogłębia i tak też niestety było w moim przypadku. Z powodu braku ruchu jeszcze bardziej przytyłem, a moje poczucie własnej wartości osiągnęło poziom zera absolutnego.
Wstydziłem się wychodzić z domu, rozmawiać z ludźmi – zarówno na żywo, jak i przez telefon. Każda czynność w realnym świecie – nie związana z grami komputerowymi – napawała mnie przerażeniem.
W takim stanie psychicznym nawet zwykłe wyjście do sklepu wywoływało u mnie panikę. W tym okresie całkowicie zamknąłem się w sobie – z nikim nie rozmawiałem o swoich problemach. Depresja w której tkwiłem po uszy, bardzo negatywnie odbiła się na moich relacjach z rówieśnikami.
Mama bardzo mnie kochała, ale nie do końca zdawała sobie sprawę, w jakim jestem stanie. Oczywiście widziała, że coś się ze mną dzieje, ale myślała , że cierpię głównie z powodu bólów głowy.
Woziła mnie wprawdzie do różnych lekarzy, ale była to tylko strata czasu i kolejny stres dla nas obojga. Skrzętnie ukrywałem swoje kompleksy, a nawet swoją otyłość – ciągle chodziłem w luźnej bluzie, która w jakimś stopniu pozwalała ukryć co nieco.
Jeżeli mam być szczery, nie jestem w stanie opisać słowami więzi emocjonalnej, jaka łączyła mnie z Bogiem podczas krótkich wieczornych modlitw. Czułem się samotny i zdany wyłącznie na siebie.
Niestety nasze ciało idealnie odzwierciedla to, co dzieje się w naszej głowie. Chorowałem średnio dwa razy w miesiącu i regularnie cierpiałem z powodu bardzo silnych, niekiedy paraliżujących wręcz, bólów głowy.
W przypływie jakiejś weny postanowiłem jednak zawalczyć o swoje życie. Poprosiłem mamę, aby dołożyła mi się do roweru stacjonarnego a następnie połowę pokoju przearanżowałem na siłownię. Nadal niezmiernie wstydziłem się tego jak wyglądam, tego że się pocę i tego, co na mój temat będą myśleć inni.
Przez dwa lata stosowania różnych diet i treningów, nie schudłem ani grama...
Tak właśnie zaczęła się moja ponad 4 letnia walka, mająca na celu zrzucenie tkanki tłuszczowej i powrót do “normalności” w rozumieniu zarówno fizycznym, jak i psychicznym.
W ciągu tych 4 lat przewertowałem dziesiątki artykułów i książek związanych z odżywianiem i odchudzaniem, a mimo to efekty były zerowe.
Testowałem na sobie przeróżne diety, od Dukana, poprzez dietę zbilansowaną, nisko węglowodanową, wysoko węglowodanową, aż po kilkudniowe głodówki.
Warto wspomnieć, że mój wygląd znacząco różnił się od wyglądu przeciętnego “grubasa” (specjalnie przytaczam to słowo, bo często byłem tak przezywany w szkole).
Tkanka tłuszczowa odkładała mi się bardzo nierównomiernie, tj. na klatce piersiowej oraz na dole pleców (jest to typowe dla zaburzeń hormonalnych, związanych z estrogenami - hormonami płciowymi, które dominują u kobiet).
Moja klatka piersiowa, była moim największym kompleksem – ponieważ miałem typowo kobiece piersi, które poziomem otłuszczenia diametralnie odbiegały od reszty tułowia.
Przez 4 lata treningów, diet i dokształcania się w kierunku odchudzania – nie schudłem ani grama.
Los chciał, że niedługo przed skończeniem osiemnastego roku życia, po raz kolejny się rozchorowałem (cóż za miła odmiana). Poszedłem, jak zwykle, do swojej przychodni, lecz niestety moja lekarka była na urlopie i zastępowała ją młoda dziewczyna będąca na stażu.
Gdy wszedłem do gabinetu i ujrzałem młodą dziewczynę (przed która musiałem się rozebrać do pasa) nie wiedziałem, czy mam się rozpłakać z przerażenia czy
uciekać ze wstydu. Na szczęście byłem zbyt tchórzliwy, by zrobić którąkolwiek z wyżej wymienionych czynności i w ramach usprawiedliwienia się (dlaczego wyglądam tak a nie inaczej), opowiedziałem jej o swojej walce z otyłością.
Był to moment przełomowy w moim życiu, ponieważ jako pierwsza cierpliwie mnie wysłuchała i bez wahania zaleciła przeprowadzenie dużej ilości badań hormonalnych..
I w ten oto sposób nagle wszystko stało się jasne…
W celu uregulowania poziomu hormonów, lekarka przepisała mi kilka leków. Po 4 latach regularnych treningów, diet oraz stosowania suplementów diety (w tym również spalaczy tłuszczu) miałem bardzo dobrą bazę kondycyjną i siłową. Gdy tylko pozbyłem się “hormonalnej blokady” która uniemożliwiała mi przez te wszystkie lata spalanie tkanki tłuszczowej – schudłem 22 kilogramy w ciągu 2 miesięcy.
Wreszcie po tylu latach, zacząłem postrzegać siebie jako pełnowartościowego człowieka, a nie “istotę niższej kategorii”. Przez to, że drastycznie schudłem w krótkim czasie, miałem duże problemy z napięciem skóry. Lekarz zasugerował, że zbudowanie masy mięśniowej i “wypełnienie” luźnej skóry mięśniami powinno załatwić problem.
Było tylko jedno małe ale…
W dalszym ciągu byłem bardzo nieśmiały i niepewny siebie. Wstydziłem się iść na siłownię, a ciężary i sprzęt jakim dysponowałem w domu był już najzwyczajniej niewystarczający.
Bałem się krytycznych spojrzeń, wstydziłem się publicznie spocić i nie chciałem wyjść na idiotę, w razie gdybym niepoprawnie wykonał jakieś ćwiczenie. (tak jakby każdy facet musiał umieć poprawnie wykonywać ćwiczenia…phi)
Wtedy właśnie postanowiłem popracować nad pewnością siebie i pierwszym krokiem który wykonałem było przeczytanie książki “Obudź w sobie olbrzyma” autorstwa Anthonego Robbinsa. Mimo, że zapewne nie jest to najlepsza książka z tego gatunku, to pozwoliła mi ona spojrzeć na siebie i swoje problemy z zupełnie innej perspektywy. Zacząłem sukcesywnie wdrażać w swoje życie zawarte w niej rady i nabierać zdrowego dystansu do siebie.
Praca nad swoim umysłem i zmianą świadomości jest, moim zdaniem, znacznie cięższa niż praca nad sylwetką.
Na szczęście zawsze byłem bardzo zdyscyplinowany i konsekwentny, dzięki czemu stopniowo udało mi się okiełznać swój strach, depresję oraz niską samoocenę.
Pod koniec liceum zaszła we mnie zmiana. Zdałem sobie wtedy sprawę, że chcę pomagać ludziom w walce o lepsze życie i bycie szczęśliwym.
Przez cały czas rozwijałem się treningowo i poszerzałem swoją wiedzę na temat dietetyki, starając się możliwie poprawić swoją sylwetkę i przy okazji uzyskać oczekiwane napięcie skóry. W międzyczasie zacząłem również interesować się rozwojem duchowym i medytacją.
Ponieważ postęp sylwetkowy był zdecydowanie poniżej moich oczekiwań, zacząłem czytać mnóstwo książek i publikacji z zakresu odżywiania, zdrowia, endokrynologii oraz mówiąc w dużym uproszczeniu, funkcjonowania naszego organizmu.
Tak oto z zakompleksionego, nieśmiałego, schorowanego, grubego chłopaka pogrążonego w ciężkiej depresji – stałem się pewnym siebie, szczęśliwym i pełnym życia mężczyzną, pracującym po 8 – 10 godzin dziennie z ludźmi, którym poprzez dobranie odpowiedniej formy treningu oraz optymalnej diety i suplementacji pomagam w osiągnięciu wymarzonej sylwetki oraz poprawie stanu zdrowia.
Jeżeli nie jesteś zadowolony ze swojego życia, masz dwie opcje – albo je zaakceptujesz, albo je zmienisz. Pamiętaj – szczęście to stan umysłu! Zmień swój sposób postrzegania siebie i otaczającego Cię środowiska na pozytywny, wyznaczając sobie jednocześnie cele do zrealizowania.
Uwierz mi, że aby całkowicie odmienić swoje życie wystarczy zrobić jeden krok – stworzyć silną, zdecydowaną myśl i systematycznie za nią podążać. Mam nadzieję, że moja walka z otyłością, problemami zdrowotnymi i silną depresją zainspiruje Cię do walki o lepsze życie.
Mi udało się zrealizować swoje marzenia i szczerze wierzę, że Tobie też się to uda!
Jeżeli podoba Ci się moja historia udostępnij ją znajomym – być może jest wśród nich, ktoś taki jak ja (sprzed kilku lat) i ten tekst pomoże mu w zrobieniu pierwszego kroku ku lepszemu życiu.

